Wpływ braku akceptacji w czasach szkolnych na życie dorosłe. [WYWIAD]
Nie od dziś zmagamy się z brakiem akceptacji zwłaszcza wsród młodzieży. Możemy spotkać się z nim praktycznie wszędzie każdego dnia. Bardzo dużo osób nie zdaje sobie sprawy z tego jakie skutki może nieś za sobą znęcanie się psychiczne. Jedną z poszkodowanych jest Asia, która zgodziła się opowiedzieć o tym jak w wyniku nadwagi zmagała się z nietolerancja rówieśników w czasach szkolnych.
Jak się dzisiaj czujesz?
A: Nie najgorzej.
Przed wywiadem wspominałaś o chorobie. Powiedz mi, proszę, na co dokładnie chorujesz?
A: Na hashimoto, czyli niedoczynność tarczycy.
Hashimoto stało się coraz częściej wykrywaną chorobą. Wykryto, że około 800 tysięcy polaków choruje na przewlekłe zapalenie tarczycy – w tym o wiele częściej kobiety. Jak długo się z tym zmagasz?
A: Prawdopodobnie całe życie jednak wykryto ją w wieku szesnastu lat. Moi rodzice podejrzewali wcześniej, że mogę chorować na hashimoto. Miałam badane jedynie TSH z krwi i ono było zawsze w porządku. Dopiero, gdy pojechaliśmy do innego lekarza, który zalecił zrobienie ATG i aTPO wyniki wyszły bardzo wysokie, ponad normę. Udaliśmy się do endokrynologa. Okazało się, że na tarczycy rozwinęły się bardzo poważne, guzy ropne. Na szczęście udało się je zniwelować lekami.
Kiedy zaczęłaś przybierać na wadze? Pamiętasz pierwsze sygnały?
Wszystko zaczęło się w przedszkolu. Moja mama zobaczyła jak tyje i poprosiła przedszkolanki o to, aby nie dawały mi nic słodkiego. Nie mogłam jeść deserków, które jadły inne dzieci. Zamiast czekolady dostawałam coś owocowego, a soczek był zamieniony na wodę.
Czyli twoi rodzice starali się piłować tego co jesz, a mimo tego dalej przybierałaś na masie? Łamałaś zasady i robiłaś to w tajemnicy przed nimi?
Tak, zabraniali mi jeść słodkie. Jedyna osoba, która przemycałam mi czekoladowe pyszności to była moja babcia. Dawała mi czekoladki i prosiła, żebym nie mówiła o niczym rodzicom. Wiem że źle robiła, ale nie mam do niej żalu bo chciała dobrze.
Wspomniałaś o czasach, gdy miałaś szesnaście lat. Jak wspominasz czasy szkolne?
A: Niezbyt dobrze. Ze względu na swój wygląd miałam spory problem z dopasowaniem się do grupy. Byłam wyśmiewana, wytykana palcami. Rówieśnicy często mi dokuczali. Byłam dyskryminowana, nawet przez nauczycieli.
To znaczy, że nie miałaś wsparcia nawet wśród rady pedagogicznej? Czy jakaś sytuacja zapadła ci szczególnie w pamięci?
A: Kiedyś przyszłam w spodenkach sięgających mi do kolan do szkoły. Było bardzo gorąco. Zostałam wezwana przez swojego wychowawcę do psychologa, gdzie przeprowadzili ze mną rozmowę. Usłyszałam że dzieci, które wyglądają jak ja nie powinny się w taki sposób ubierać do szkoły. Powiedzieli że jest to niestosowne i nie wygląda to dobrze. Oburzyłam się, inne dziewczyny przychodziły o wiele skąpiej ubrane i nikt im nie zwracał uwagi. Jeszcze nigdy nie było mi tak przykro. Na dzień dzisiejszy dla mnie to jest absurdalne, że psycholog mógł do dziecka powiedzieć coś takiego.
To okropne. Czy to wtedy zaczęły się twoje problemy z brakiem akceptacji? Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy spotkałaś się z przykrym komentarzem?
A: Tak naprawdę zaczęło się w przedszkolu. Dzieci widząc, że jestem grubsza i nie jem tego co oni zwracali na mnie szczególną uwagę. Śledzili mnie wzrokiem, gdy przedszkolanka wołała mnie na bok, żeby dać mi moją wersję posiłku. Czułam się okropnie. Pierwsze przykre słowa usłyszałam od mojej jedynej koleżanki.
Od koleżanki? Dlaczego była przeciwko tobie skoro się kolegowałyście? Jak myślisz, jaki był powód tego, że była dla ciebie niemiła?
A: Myślę że chciała zaimponować nowym koleżankom. Nie przyznawała się do znajomości ze mną.
Pomijając przedszkole, który czas twoim zadaniem był najgorszym? Pytam o ten w którym najtrudniej było poradzić sobie z brakiem akceptacji wśród rówieśników.
A: Zdecydowanie liceum. Uczęszczałam do szkoły o profilu wojskowym bo chciałam udowodnić sobie i wszystkim wokół, że nie mają racji. Myślałam że dzięki staraniom zmienią o mnie zdanie, jednak było tylko gorzej. Koledzy z klasy często powtarzali, że taka osoba jak ja nie powinna być nigdy przyjęta do tej szkoły. Nauczyciele byli wyrozumiali, gdy widzieli że sobie nie radzę dawali mi trochę inne ćwiczenie, jednak w dalszym ciągu wymagające zaangażowania. Chciałam ćwiczyć i chciałam robić to na tyle na ile potrafię. Niestety moi rówieśnicy tego nie rozumieli, sądzili że oni ciężko pracują, a ja się obijam. Obrażali mnie, niektórych nawet się bałam. Z czasem cała klasa obróciła się przeciwko mnie, wyrzucili mnie z grupy klasowej i nie chcieli ze mną rozmawiać. Wpadłam w histerię, bardzo płakałam. Mimo tego służyłam pomocą. Dawałam notatki albo zadanie domowe, gdy podsłuchałam czyjąś rozmowę. Zaczęli odzywać się do mnie tylko, gdy czegoś potrzebowali.
Czyli byłaś miła dla nich pomimo tego, że sprawiali ci codziennie przykrość? Wierzyłaś w to co mówią? Czułaś się gorsza?
A: Wierzyłam w każde ich słowo. Nie chciałam wychodzić z domu, miałam ochotę zniknąć. Czułam się gorsza od innych i w dalszym ciągu tak jest.
Co dokładnie czułaś?
A: W pewnym sensie złość. Nienawiść i obrzydzenie, zwłaszcza gdy patrzyłam w lustro. Mimo starań i wsparcia męża w dalszym ciągu nie umiem w stu procentach czuć się dobrze sama ze sobą. Boję się, że nawet gdy schudnę to się nie zmieni. To bezustanna walka samego ze sobą każdego dnia.
Miałaś z kim o tym porozmawiać? Poprosić o pomoc? Możliwość wygadania się i dania upustu emocjom?
A: Miałam wsparcie w mamię do pewnego czasu. Któregoś dnia usłyszałam od niej, że się mnie wstydzi – to było jak spoliczkowanie. Byłam całkowicie sama i nie potrafiłam sobie z tym poradzić, mimo że starałam się na codzień chodzić uśmiechnięta, Nie chciałam okazywać słabości. Byłam w amoku, miałam zamiar za wszelką cenę dopasować się do społeczeństwa. Kiedy poznałam swojego pierwszego chłopaka, sądziłam że udało mi się to, jednak nie długo po tym bardzo się rozczarowałam.
Opowiesz mi o tym?
A: Był dla mnie bardzo ważną osobą. Miałam szesnaście lat. Po raz pierwszy poczułam, że ktoś naprawdę może lubić mnie za to jaka jestem. Był moim ideałem, aż nie dowiedziałam się, że spotyka się jeszcze z kimś. Byłam strasznie zdesperowana, postanowiłam porozmawiać z tą dziewczyną. Gdy doszło do konfrontacji naszej trójki on się mnie wyparł. Powiedział, że nie wie kim jestem, a nasze zdjęcia to wynik Photoshopa. Zrobił ze mnie wariatkę, a ja całkowicie się załamałam.
To było dla ciebie na pewno bardzo ciężkie. Zostałaś całkowicie sama. Miewałaś niepokojące pomysły? Próbowałaś zrobić sobie krzywdę?
A: Chciałam ulgi bo ból psychiczny był bardzo silny, ale bałam się dodatkowo bólu fizycznego.
Każdy człowiek potrzebuje w końcu jakieś formy wyładowania. W jaki sposób sobie radziłaś?
A: Najcześciej zajadałam stres. Później miałam z tego powodu okropne wyrzuty sumienia i kilkukrotnie próbowałam zwracać jedzenie.
Jesteś bulimiczką?
A: Na szczęście nie.
Teraz jesteś starsza. Wiele rzeczy się zmieniło. Skończyłaś szkołę z bardzo dobrymi wynikami. Pracujesz. Masz kochającego męża, przyjaciół. Czy zachowanie ludzi względem ciebie się zmieniło?
W pewnym sensie tak. Nie spotykam się już z tak dużą ilością przykrych komentarzy. W życiu dorosłym ludzie bardziej się hamują. Uważają na to co mówią, chodź też nie zawsze. Kiedyś pewien pan powiedział mi, że przepełnia go ogromna nienawiść do grubych osób, poczułam się nieswojo.
Jednak mimo wszystko jesteś szczęśliwą żoną. Czy teraz możesz szczerze powiedzieć, że akceptujesz i kochasz siebie taką jaką jesteś?
Na pewno nie w stu procentach. Akceptuję pewne rzeczy związane ze swoim wyglądem i zachowaniem, ale nie mogę powiedzieć, że kocham siebie i nie wiem czy kiedykolwiek będę wstanie, chodź bardzo bym chciała. Staram się dbać o swój wygląd, pilnować diety i systematycznie ćwiczyć, jednak to w dalszym ciągu za mało. Przeszłość jest we mnie tak głęboko zakorzeniona i boję się, że bez względu na to jak będę wyglądać już prawdopodobnie zawsze będę czuła się gorsza.
Pomimo wsparcia u najbliższych czy szukałaś pomocy u specjalisty? Myślałaś o jakieś terapii?
Nie. Sytuacja ze szkolnym psychologiem tak bardzo zapadła mi w pamięci, że nie potrafię otworzyć się przed żadnym innym.
Chciałabym żebyś opowiedziała mi jeszcze na jedno z najważniejszych pytań, czy masz jakieś marzenia?
Chciałabym schudnąć dla swojego zdrowia i urodzić zdrowe dziecko. Wychować człowieka dobrego i pełnego empatii. Zawsze uśmiechniętego i pełnego pozytywnej energii.
Dziękuje ci za dzisiejszy wywiad, Asiu. Powiedz mi, proszę, co chciałabyś przekazać osobom, które zmagają się z takim samym brakiem akceptacji co ty kilka lat temu?
Na pewno chciałabym powiedzieć, żeby nie bały się poprosić o pomoc. Nie wstydziły się mówić o tym co się dzieje. Ludzie wokół nie zawsze są wstanie zauważyć, że coś jest nie tak, czasem trzeba im w tym pomóc. Na pewno nie próbować robić sobie krzywdy bo nie tędy droga. Przede wszystkim starać się zachować spokój. Pamiętać o tym, że szkoła kiedyś się kończy, a życie dorosłe wyglada trochę inaczej. Każdy z nas jest wyjątkowy i piękny na swój sposób. Życie ma się tylko jedno i nikt nie ma prawa wam go odbierać, ani niszczyć. Wierze że znajdziecie w sobie siłę, która pomoże wam przetrwać ten trudny okres, a w przyszłości sprawi że będziecie silniejsi.
Do osób, które są oprawcami – chciałabym żebyście zdali sobie sprawę z tego jaką siłę mają słowa. Potrafią one zostać w człowieku na całe życie i nieść za sobą ogromne ślady na psychice. Czasem jeden komentarz potrafi zaważyć na czyimś życiu lub zmienić je na zawsze.
Wiktoria Turno